I
Na rogu opustoszałej ulicy znajduje mnie brzask niepotrzebny;
przetrwałem noc.
Noce to dumne fale, granatowe fale o grzbietach nazbyt
ciężkich, obładowane wszystkimi odcieniami bezmiernego
zniszczenia, niosące rzeczy nieprawdopodobne a pożądane.
Leżą w zwyczajach nocy tajemnicze dary i odmowy, półofiarowania,
półzakazy, rozkosze z mroczną hemisferą. Mówię ci: takie
są noce.
Wezbrana kipiel, ta noc, zostawiła na moim brzegu te same co
zawsze resztki, te same rupiecie: kilku znienawidzonych